To naprawdę działa!
Oto lista wspaniałych dzieciaków, którym pomogliśmy do tej pory
(ufundowaliśmy kursy, badania lekarskie lub sprzęty, które pozwolą im na podjęcie pracy):
Michał – kurs cukierniczy
Joanna – kurs kosmetyczny
Przemysław – kurs na prawo jazdy
Małgorzata – kurs na prawo jazdy
Kamil – kurs na trenera personalnego
Julka – kurs na prawo jazdy
Justyna – kurs na prawo jazdy
Karolina – aparat fotograficzny z obiektywem do obsługi social media dla kont firmowych
Ewa – kamera do nagrywania filmów na kanał na YouTube oraz filmów dla usamodzielniającej się młodzieży, zamieszczanym w aplikacji Fundacji One Day
Angelika – badania lekarskie pod kątem uczulenia skórnego
Angelika – kurs angielskiego
Weronika – kurs kosmetyczny + kurs manicure
Joanna – pomoc w usamodzielnieniu opłata mieszkania na start w nowym mieście
Przemek – kurs na prawo jazdy
Michał - kurs trenera personalnego
Julia – kurs na prawo jazdy + badania lekarskie
Justyna – kurs na prawo jazdy + badania lekarskie
Justyna – kurs na prawo jazdy + badania lekarskie
Karolina – aparat fotograficzny z obiektywem, dzięki któremu może teraz robić profesjonalne zdjęcia
Eryk – kurs na prawo jazdy + badania lekarskie
Paweł – kurs na prawo jazdy + badania lekarskie
Angelika – uczulenia skórne i pokarmowe badania genetyczne
Wydłużmy tę listę wspólnie w tym roku!
Ania, 22 lata
Do domu dziecka trafiłam prosto po narodzinach. Po roku „dostałam” pierwszy dom
i opiekunów zastępczych. Byłam chorowita, a ówcześni rodzice nie poradzili sobie z moim wychowaniem i leczeniem, więc szybko zrezygnowali z opieki nade mną. Następnie, po roku pojawiła się kolejna rodzina zastępcza, która chciała mi wynagrodzić „brak rodziców”.
U nich zostałam całe cztery miesiące – podobno byłam histerycznym, mało kontaktowym
i bardzo niegrzecznym dzieckiem – znowu „zostałam zwrócona” do placówki opiekuńczej. Taka sama sytuacja miała miejsce jeszcze dwa razy, ale wolę tego nie wspominać.
To trudne, bardzo bolesne wspomnienia, połowy zdarzeń z tamtego okresu nie chcę pamiętać, połowy do dziś nie rozumiem. Już jako nastolatka samotność odreagowywałam imprezami. Uciekałam z domu dziecka, spałam w domach obcych ludzi. Często nie miałam nawet drobnych na jedzenie i picie. Gdy miałam szesnaście lat zaszłam w ciążę. I to był punkt zwrotny – dobrze pamiętam ten moment, kiedy uświadomiłam sobie, że ja nie mając nic, muszę „coś” komuś dać. Byłam w rozsypce i depresji, nieustannie zadawałam sobie pytanie: jak ja, my sobie poradzimy? Jeszcze przed porodem na stałe wróciłam do domu dziecka. Od znajomych stamtąd usłyszałam o Fundacji One Day, która co roku organizowała Wigilię oraz realizowała program Usamodzielnieni – kursy i szkolenia zawodowe dla dzieciaków, opuszczających dom dziecka. Pomyślałam: to coś dla mnie!
Do tabelki marzeń wpisałam kurs masażu, a już na kolejnej Gwiazdce One Day dostałam go! Najpierw podeszłam do tego jak do wszystkiego: „i tak pewnie mi się nie uda”, ale trafiła kosa na kamień! Masażu uczyła mnie dziewczyna, dzięki której ten temat mnie kompletnie pochłonął! Zaczęłam czytać książki, zgłębiać wiedzę i już po kilku miesiącach miałam fach w ręku! A dziś mam już stałych klientów! Mogę zapewnić sobie i dziecku skromny pokoik i jedzenie. Dostałam w końcu duży ładunek troski i miłości – taki sam chcę dać swojej córce.
Kamil, 20 lat
Od urodzenia miałem poważną wadę ciała – nie mogłem się poruszać. Lekarze nie dawali mi szansy na to, że kiedykolwiek będę chodzić, bliscy – że mogę żyć w rodzinie. Trafiłem więc do domu dziecka. Przez wiele lat byłem skazany na wózek inwalidzki, żyłem w mroku. Nie wierzyłem, że coś może się zmienić. Pewnego dnia do naszego domu dziecka trafiła Monika Krzyżanowska z Fundacji One Day. Namówiła mnie do wzięcia udziału w Wigilii One Day i uzupełnienia „tabelki marzeń”. Pomyślałem: ok, spróbuję i poproszę o ciężarki. Dostałem je! Zacząłem ćwiczyć, ruszać się, widoczne były pierwsze postępy w mojej koordynacji ruchu. Później, przed każdą następną Wigilią, do tabelki marzeń wpisywałem kolejne narzędzia do ćwiczeń – moi pragnieniem było skompletowanie całej siłowni!
To niesamowite, ale ta siłownia dawała mi tyle radości i motywacji, że wkrótce stała się moim całym życiem. Po pięciu latach od pierwszej Wigilii, na kolejny event mogłem już przyjść osobiście i sam wejść na scenę, by publicznie podziękować. Dzięki siłowni zmieniło się całe moje życie! Dziś namawiam do aktywności fizycznej inne dzieciaki i na własnym przykładzie udowadniam, jak wiele zależy od naszej postawy, od tego czy po prostu my sami, dajemy sobie szansę. Cała ta historia doprowadziła mnie dziś do tego,
że z niepełnosprawnego chłopaka stałem się… trenerem personalnym!
Asia, 20 lat
Cale dzieciństwo wychowywałam się w domu dziecka. Tata zmarł, jak byłam mała, natomiast mama nie opiekowała się nami. Była alkoholiczką i tyranem. Znęcała się nad nami psychicznie i fizycznie – dlatego ja, razem z siostrą, trafiłam do domu dziecka. Nauczyłam się tam, jak żyć, komu można zaufać i na kogo trzeba uważać. Jeszcze podczas pobytu w domu dziecka wpadłam w bardzo złe towarzystwo, zaczęłam brać narkotyki.
To trwało ponad dwa lata. Moim celem od zawsze był wyjazd do Warszawy. Z nałogiem walczyłam dosyć długo, dopiero w wieku 17 lat udało mi się definitywnie z niego wyjść. Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie będę brać. Kiedy byłam nastolatką dużo myślałam
o swoim życiu, jak ono będzie wyglądać, zawsze chciałam bardzo dużo osiągnąć. Zaczęłam pracę już w wieku 15 lat, gdyż kieszonkowe w wysokości 10 zł na miesiąc na nic nie wystarczało. Bardzo dbałam o swój wizerunek i marzyłam o własnym salonie kosmetycznym. Od kiedy wyprowadziłam się do Warszawy, wiele rzeczy zaczęło się układać. Spotkałam wspaniałych ludzi, którzy dali mi dach nad głową i zapewnili komfort, bym mogła sobie poukładać bieżące sprawy. Teraz w końcu widzę, że się rozwijam. To też zasługa pomocy Moniki Krzyżanowskiej z Fundacji One Day. Zaczęło się od tego, że napisałam do niej z propozycją pomocy dzieciom z domu dziecka. Dzięki niej poczułam wiarę w siebie i lepsze życie – takie, o jakim marzę. Dostałam też szansę: wystąpiłam
w programie TV, opowiadając swoją historię. Chcę pokazać innym, że można wyjść z tzw. największego bagna. Moją misją jest teraz pomoc innym osobom, które borykają się z problemami narkotyków, wychowywały się w trudnym środowisku, bądź spotkały je te same problemy. Cieszę się, ze obecnie mogę pogłębiać swoje pasje i szkolić się w obszarze kosmetologii. Ufundowany przez Mary Kay kurs na pewno bardzo pomoże mi w karierze. Cieszę się, że udało mi się już tyle osiągnąć, zwłaszcza, kiedy przypominam sobie mój nałóg. Dzisiaj wiem, jak wiele zależy od naszego własnego nastawienia i walki.