Ewa Michalska

Krajowa Dyrektor Sprzedaży

Krajowa Dyrektor Sprzedaży

Krajowa Dyrektor Sprzedaży to najwyższy status wśród Konsultantek. To kobiety cieszące się najwyższym autorytetem i osiągające imponujące zarobki.
Krajowa Dyrektor Sprzedaży

Myślę, że poza cechami jakie posiadam – mam energię i radość z każdego dnia pracy w tej Firmie.

WCZESNE LATA

Urodziłam się w rodzinie nauczycielskiej. Tato uczył mnie, że nie ma rzeczy niemożliwych – poprzez przykład!. Mama uczyła mnie  - jak radzić sobie w życiu – poprzez przykład. Największy wpływ na to, jaka jestem , poza Rodzicami – mieli moi bracia: Marek i Andrzej. Sportowcy, przystojni, zaradni, fajni. Wychowaliśmy się w przepięknym domu z ogrodem, w Konstancinie. Bracia zahartowali mnie. Trenowałam przez 6 lat koszykówkę, Bracia siatkówkę. Jeździliśmy na łyżwach. Byliśmy w harcerstwie. To wszystko sprawiło, że gdzieś głęboko wiedziałam  od zawsze , że jestem typem przywódcy. Zawsze też  wysoko stawiałam sobie poprzeczkę. Czasem nie umiałam jej przeskoczyć i to bolało…

Ambitna, pracowita, lojalna ryzykantka z wysokim ego ,nigdzie nie ma łatwo! I tak było ze mną. Jestem bardzo silną, a zarazem bardzo delikatną  i wrażliwą kobietą. Kiedyś można mnie było łatwo zranić, dziś mam o wiele „grubszą skórę”. Jestem asertywna, bardzo pracowita, niezwykle konsekwentna i wytrwała. Lubię stawiać na swoim, ale już nie w takim stopniu, jak kiedyś. Potrafię odpuścić. Nauczyłam się wielu rzeczy – jak to w życiu – ale z jednej jestem szczególnie dumna – nauczyłam się, słuchać innych. Wiem, że umiejętność słuchania to klucz do dobrych relacji z ludźmi! Po wielu trudach i walce – znalazłam równowagę pomiędzy niezależnością a moją kobiecością. Pomiędzy wysiłkiem, a mądrością w chronieniu siebie. Moja kreatywność, wyczucie smaku i stylu a także zainteresowanie modą spowodowały, że przez 15 lat – zajmowałam się wizerunkiem kobiet. Ubierałam je ,nie będąc „zwykłą sklepową”. Miałam Fan Club kobiet, które przychodziły do mojego butiku lub ja z naręczem ubrań jechałam do nich – i wtedy była niezła zabawa. Wiedziałam o moich klientkach wszystko – to one, ubierając się u mnie – zostawiały nie tylko pieniądze, ale część swoich tajemnic.

Samotnie wychowałam dwójkę wspaniałych dzieci: Magdalenę  i Michała. Zdolni, nieprzeciętni, inteligentni, wrażliwi, najlepsi! Bez większych kłopotów wspólnie doszliśmy do ich dorosłości. Syn wyrósł na wspaniałego Człowieka. Ma wiele pasji,  jest odpowiedzialny, słowny  jest genialny w tym, co robi a robi wiele. Jest moim WIELKIM PRZYJACIELEM. Córka jest przepiękną, mądrą  Kobietą, wspaniałą Matką. Zaradną, pracowitą, niezwykle kreatywną z genialnymi pomysłami  i niesamowicie niezależną (po Mamusi :)). Obdarzyła mnie nieprzeciętnymi Wnukami: Saszą i Idą. Uwielbiam te dzieci. Magda jest MOJĄ FANTASTYCZNĄ PRZYJACIÓŁKĄ.

POCZĄTEK KARIERY

Kiedy w moim życiu pojawiała się Mary Kay w postaci Haliny Rygiel 18 lat temu – gdzieś moje serce, moja mądrość, moja intuicja podpowiadały mi – Ewa, złota karoca przejeżdża koło każdego człowieka w jego życiu tylko raz. NIE PRZEGAP TEJ SZANSY! Wsiadłam do tej ZŁOTEJ KAROCY o nazwie MARY KAY i okazało się, że powiozła mnie do lepszego życia a przede wszystkim – do lepszej mnie samej!

9 września 2003 roku rozpoczął się nowy etap mojego życia. Nie od razu zrozumiałam, że mogę tu  zarabiać  TAK DUŻE pieniądze – dlatego jeszcze przez rok prowadziłam BUTIK, pracując jednocześnie w Mary Kay – ALE… mając oczy dookoła głowy. Obserwowałam, byłam czujna, ciągle nie mogłam uwierzyć – jakoś za ładnie to wszystko brzmiało, wyglądało i pachniało. Ja umiem liczyć – i kiedy z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc zarabiałam więcej w Mary Kay, niż w butiku – po roku pożegnałam mój 15 letni biznes.

Byłam już tylko z Firmą May Kay, którą pokochałam całym sercem, z moją Mary Kay, z jej wartościami i z pełnym zaufaniem do mojego Lidera – Haliny Rygiel! 21 dni po podpisaniu umowy Niezależnej Konsultantki Kosmetycznej – podpisałam aplikację na Dyrektor w Kwalifikacji ( dziś DWP). Nie znałam tego biznesu, nie wiedziałam czy się do niego nadaję, miałam długi i niskie poczucie własnej wartości, ale miałam ogromne marzenia, wiarę i nadzieję! GOTOWA BYŁAM CIEŻKO PRACOWAĆ, to dla mnie nie była nowość!

Po 2 miesiącach – 1 grudnia 2003 roku zostałam pierwszą, historyczną Niezależną Dyrektor Mary Kay w Polsce. Pracowałam jak szalona, robiłam średnio po 6 spotkań kosmetycznych dziennie. Wszystko lubiłam w Mary Kay, wszystko mi pasowało, a najbardziej ten teatr o nazwie SPOTKANIE KOSMETYCZNE. Kobiety przed zakupem miały możliwość wypróbowania kosmetyków, a potem dopiero decydowały – kupić, nie kupić, podpisać umowę, nie podpisać.  Odłożyć to na później i wrócić! Dla mnie ważne było, żeby dobrze zapamiętały produkt i mój serwis, w którym byłam coraz lepsza. Choć początki były trudne, np. moje pierwsze Spotkanie Kosmetyczne trwało 4 godziny a  pomimo tego, że nic nie umiałam – mając entuzjazm, dobre podejście do kobiet, radość, sprzedałam za 1680 zł i zaraz potem dowiedziałam się, jaka to ważna „instytucja” – GOSPODYNI SPOTKANIA, bo to dzięki niej tak się stało!

Kiedy Panie nie kupiły i nie weszły do Firmy – wiedziałam, że do nich kiedyś wrócę. Ja – nie one! Przecież to był mój biznes. Miałam znakomitego nauczyciela w postaci Haliny Rygiel. Nauczyła mnie jak zarządzać czasem, pieniędzmi, sobą i jak prowadzić ludzi – to było najtrudniejsze wówczas. Byłam niedowartościowana, dlatego moje  ego „furgotało” na każdym kroku, a tu trzeba było je poskromić! Zawsze bardzo szanowałam Halinę i słuchałam Jej. A ona „podkręcała” mój guzik – moją wizję lepszego życia, wyżej i wyżej , mocniej i mocniej.  Ależ  Ona we mnie wierzyła. Skąd wiedziała, że jestem gotowa na każdy wysiłek w kierunku osiągnięcia swoich marzeń?

Jako psycholog – wydawało mi się, że znam ludzi i siebie. Kiedy zaczęłam się rozwijać, „rosnąć”, budować Grupę, potem Obszar – doświadczyłam, że ludzie mnie zawodzą ale za chwilę zjawiają się inni, którzy są nagrodą. Jak to w życiu. Skupiłam się i skupiam tylko na tych, które są NAGRODĄ, które rozumieją mój język, są ze mną tak naprawdę. I na te kobiety stawiam najbardziej. To ja, w moim życiu rozdaję karty, to ja, układam swój dzień wedle moich priorytetów, to ja, wybieram ludzi z którymi chcę pracować, ale żeby dojść do tych mądrości, musiałam zaliczyć wiele porażek. Naprawdę mocno poobijałam kolana. Gdybym wiedziała, że porażka to odwrotna strona sukcesu, gdybym wiedziała, że most pomiędzy tym, co robię a tym, co wiem – to ZROZUMIENIE – byłoby mi lżej. Podczas tych lat dowiedziałam się  jak wielki potencjał drzemie we mnie. Zaczęłam rozumieć kim jestem. Zrozumiałam, że mogę osiągnąć wszystko, o czym marzę pod warunkiem, że JESTEM GOTOWA ZAPŁACIĆ ZA TO CENĘ! Płaciłam cenę każdego dnia, uczyłam się wielu rzeczy, choć wcześniej wydawało mi się, że tak wiele potrafię. Przecież żyłam według priorytetów Mary Kay: najpierw wiara, potem rodzina, a na końcu kariera. Stosowałam w moim życiu zasadę „Traktuj innych tak, jak sama chciałabyś być traktowana”, robiłam zawsze w życiu więcej, niż ode mnie oczekiwano… a jednak… okazało się, że to za mało.

SZCZĘŚLIWE ŻYCIE

Potencjał wygranej towarzyszył i towarzyszy mi stale. Wspierał mnie w tej drodze Jurek – mój mąż. Nie zawsze ma do tego wszystkiego cierpliwość i wyrozumiałość ale ma wiedzę na mój temat i wie, że kiedy mam CEL a przy nim wizję -  to zawsze znajdę rozwiązanie, to zawsze zrobię wysiłek i zdobędę to, na czym mi zależy.

Tak,  jestem zdobywcą!

Gdyby mi ktoś powiedział, że za wytrwałość, systematyczność, pracowitość – będę kiedyś Liderem tak cudownych kobiet, ja nieśmiała, z kompleksami Kobieta wtedy, kiedy zaczynałam pracę w Mary Kay – nie uwierzyłabym. Gdyby mi ktoś powiedział, że co trzy lata będę zmieniać samochód i to nie byle jaki – bo piękny, różowy Mercedes, będę zwiedzać świat nie za swoje pieniądze w towarzystwie ludzi sukcesu – zdziwiłabym się.

Gdyby mi ktoś powiedział, że będę królową 3x , siądę na tronie i otrzymam koronę, odbiorę diamentowe pszczoły, diamentowe pierścionki – uznałabym to za żart.

Gdyby mi ktoś powiedział, że będę pracować z tak wspaniałymi kobietami, jakie mam wokół siebie (nie wystarczyłoby kartek w Aplauzie, żeby wymienić Ich imiona i nazwiska) – byłabym w szoku.

Gdyby mi ktoś powiedział, że trzy Krajowe Dyrektor z Polski i jedna z Litwy: Dorota Cebartowska, Kinga Dudzińska, Ilona Paulauskienė i Ewa Michalska – będziemy mieć zaszczytne miejsce w Galerii Dyrektor Krajowych z całego świata w Dallas (tam są nasze zdjęcia) – pomyślałabym, że to sen.

Gdyby mi ktoś powiedział, że głosami Kobiet zostanę pierwszą Go-Give w Polsce, czyli Kobiety, która daje niczego nie oczekując w zamian- zdziwiłbym się bardzo. Zawsze pomagałam ale nikt mi za to nie dziękował! Chyba, że sobie przypomniał😊

Dlaczego tak się stało? Ludzie pytają mnie, jak ty to zrobiłaś, jak ty to robisz?!Co takiego Ty w sobie masz?

Odpowiedź brzmi: Mnie się zawsze chce – wstać, pójść, pojechać, spotkać z ludźmi, zrobić spotkanie kosmetyczne, Wieczór z Mary Kay. Dziś pracować w Socjal Media, choć nie jest to moja bajka. Uwielbiam pracę z moimi Dyrektor i Konsultantkami. Skupiam się na ich talentach i je rozwijam. I proszę moje Dyrektor i moje Konsultantki, żeby robiły to samo. Jeśli masz problem i obwiniasz cały świat, że Ci nie wychodzi, że ta praca jest trudna – to mam dla Ciebie podpowiedź – spójrz w lustro, tam najlepiej widać problem.

Często patrzyłam w lustro przez te lata i nie po, żeby stwierdzić – dobrze wyglądam, tylko po to, aby zobaczyć, że z dnia na dzień widzę coraz fajniejszą kobietę, mądrzejszą, bardziej wyrozumiałą, lepszego Lidera, fajniejszą przyjaciółkę, lepszą Mamę, cudowną Bacie a wreszcie  Kobietę, która dzięki pracy w Mary Kay stała się lepszą wersją siebie.