Urodziłam się w Starachowicach, jako najstarsza z 5 córek moich wspaniałych rodziców. Oprócz wychowania dostałam w domu stabilne fundamenty wartości, na których mogłam budować swoje życie. Na tamten moment, szczególnie podróże, były poza zasięgiem, ale marzenia nic nie kosztowały. Ponieważ moje zainteresowania były wielotorowe, wybór kierunku studiów nie był najprostszą rzeczą. Wybrałam filologię słowiańską. Pomyślałam, że nauka wielu języków od zera będzie wspaniałym wyzwaniem. Miałam zostać wykładowcą uniwersyteckim, ale jak zapytałam ile zarabia osoba na najwyższym stanowisku, wiedziałam, że to mnie nie satysfakcjonuje. Był to też czas poznania Daniela, miłości mojego życia i mężczyzny, który od zawsze mnie wspierał. Na piątym roku studiów zaczęłam pracę w banku, później na pełny etat przy wsparciu akcji marketingowych i obsłudze programów partnerskich firmy komputerowej. Po obronie wzięłam ślub i zaszłam w ciąże, w której w 6. tygodniu usłyszałam „albo kariera, albo Natan”- wybór był dla mnie oczywisty i wtedy pojawiła się myśl, że na karierę przyjdzie czas.
Na Spotkanie Kosmetyczne poleciły mnie trzy koleżanki. Potrzebowałam zmiany. Zachwyciłam się efektem. Kupiłam produkty, bo cenię sobie dobrą jakość, a moja skóra nigdy nie wyglądała lepiej. Najbardziej zafascynowała mnie historia Mary Kay Ash, zasady i filozofia Firmy i od razu zaciekawiły mnie możliwości biznesu, bo nie mogłam uwierzyć w biznes zbudowany na wartościach, które wyniosłam z domu, gdzie z elastycznym czasem pracy można godnie zarabiać. Wróciłam do pracy w finansach, gdzie dobrze zarabiałam, ale brak możliwości rozwoju, presja wyniku, niestety kosztem czasu z moimi chłopakami sprawiły, że zapragnęłam zmiany.
Odważyłam się przekroczyć swoją strefę komfortu. Choć sama prędzej zobaczyłabym się w fizyce jądrowej niż branży kosmetycznej, pomyślałam wtedy „ja Wam jeszcze pokażę”. Wzięłam mój kuferek kosmetyczny, do którego zapakowałam marzenia i ruszyłam do pracy, dbając o profesjonalny wizerunek. Dostałam ogromne wsparcie otaczających mnie Dyrektor. Na początku pracowałam dwutorowo, Mary Kay traktując jako relaks od mojej stresującej pracy. Dostałam wiele lekcji, upadałam i podnosiłam się zawsze z wiarą w biznes i ludzi oraz ze świadomością, że porażki są nieodzownym elementem składowym sukcesu. Lubię sobie myśleć, że Bóg stawia trudności tylko tym, którzy są w stanie je pokonać.